Artykuły

Wzorzec sztuki zaangażowanej

Z ZAINTERESOWANIEM i szczerą satysfakcją obejrzałem najnowszą premierę naszego teatru. Zdołaliśmy już przywyknąć, że każda kolejna sztuka Leona Kruczkowskiego, asa atutowego współczesnej dramaturgii polskiej, jest wydarzeniem artystycznym dużej miary. Najnowszy dramat pt. "Śmierć Gubernatora" nie czyni wyłomu w tej regule, lecz potwierdza ją na nowo, nie skąpiąc widowni tego, czego miłośnik teatru najbardziej od niego oczekuje, mianowicie prawdziwego wzruszenia i prawdziwego przeżycia - intelektualnego i emocjonalnego.

Katowickie przedstawienie jest widowiskiem bardzo dobrym; niemała w tym zasługa reżysera, aktorów oraz wszystkich współtwórców spektaklu. Od pewnego już czasu Teatr im. Wyspiańskiego zaczyna mieć ponownie dobrą passę. Wystarczy wspomnieć znaczną poprawę i urozmaicenie repertuaru, szereg udanych premier, a ostatnio zdobycie pierwszych nagród we Wrocławskim Festiwalu Teatralnym. Dlatego też mieliśmy prawo oczekiwać, iż "Śmierć Gubernatora'' znajdzie w naszym teatrze dobrego odtwórcę. Tak się też stało. Wolno więc przypuszczać, że katowicka inscenizacja osiągnie sporą ilość przedstawień i solidny pułap frekwencji, w każdym razie jest tego najzupełniej godna. Zadedykujmy tę uwagę związkom zawodowym, organizacjom społecznym i wszystkim innym czynnikom organizującym życie kulturalne w województwie.

W "ŚMIERCI GUBERNATORA" uzewnętrzniła się na nowo wybitna osobowość Kruczkowskiego, jako twórcy i jako społecznika. Sztuka, prezentując podstawowe zasady materialistycznej marksistowskiej filozofii, moralistyki i historiozofii widziane w pryzmacie jednostkowych przeżyć ludzkich i przyobleczone w znakomity kształt artystyczny, łączy w organiczną jedność walory literackie dzielą z jego funkcjami wychowawczymi, może nawet agitacyjnymi.

Dzięki temu dramaturgia polska wzbogaciła się o nowy przekonywający wzorzec sztuki społecznie zaangażowanej, ingerującej namiętnie w polityczne i moralne konflikty epoki. Godzi się podkreślić tę zasadniczą zgodność postaw pisarza, ideowej i artystycznej, jaką manifestuje Kruczkowski raz po raz w swojej twórczości. Godzi się zwrócić uwagę na artystyczną płodność takiej właśnie koncepcji twórczości i takiego pojmowania jej roli społecznej, tym bardziej, że nie brak przecież twórców, zwłaszcza pomniejszego kalibru, którzy apolityczność, a ściślej mówiąc ignorancję lub obojętność ideologiczną i polityczną uważają nieomal za cnotę. Mimo woli przypominają się pewne niby to kokieteryjne, a w gruncie rzeczy nie przynoszące zaszczytu wyznania czynione przy różnych okazjach, czasem nawet w wywiadach telewizyjnych: "...bo ja, proszę pani na polityce się nie znam"... "...bo mnie interesuje człowiek w ogóle, człowiek jako taki" itd.

W centrum dramatu Kruczkowskiego również znajduje się człowiek, przeżywający rozliczne konflikty i tragedie, ale nie jest to człowiek urojony, zautonomizowany, oderwany sztucznie od społecznego konkretu, środowiska, epoki. Bohaterowie "Śmierci Gubernatora" to ludzie w pełnym wymiarze, skonstruowani realistycznie i prawdziwie osadzeni mocno w realnym życiu. Ich poglądy i czyny określa materialna i społeczna sytuacja, w jakiej żyją i działają, są oni więc integralnym fragmentem i zarazem współtwórcą wielkich procesów społecznych, ważnych zdarzeń politycznych i moralnych, działań i walki przeciwstawnych sił.

Filozofia determinizmu jest u Kruczkowskiego - zgodnie ze swoją istotą - całkowicie obca jakiemukolwiek fatalizmowi: człowiek ma możliwości świadomego wyboru, może sam określić swoje miejsce i rolę w toczących się zmaganiach, może na nie wpływać, nie może tego jednak robić z całkowitą dowolnością, woluntarystycznie, według własnego "widzimisię". Życiem społecznym rządzą bowiem określone prawa, określone konieczności, które wykazują podobieństwo do konieczności przyrodniczych, chociaż tym od nich się różnią, że zakładają i mieszczą w sobie świadomą działalność człowieka jako warunek urzeczywistnienia każdej tendencji zrodzonej z potrzeby dalszego rozwoju społecznego.

Kruczkowski pokazuje w swoim dramacie plastycznie "straszliwe wnętrzności" władzy, nie wdaje się jednak w spekulacje na temat "władzy w ogóle", a więc urojonej, ahistorycznej, nie określonej klasowo, nie ulega także pokusie tanich aluzyjek, którymi zwykły epatować się mieszczuchy. Kruczkowski kieruje się głębokimi zasadami ideowymi, a nie przelotną modą, której dali się zwieść niektórzy autorzy z okresu tak zwanej literatury obrachunkowej. Władza, o której mówi autor "Śmierć Gubernatora" jest określona jednoznacznie i prawdziwie, bez żadnych niedomówień. Widz wie przez cały czas trwania spektaklu, że chodzi tu - zgodnie z jego własnym doświadczeniem, jeżeli jest to widz dorosły - o panowanie klas wstecznych, wrogich robotnikowi, przeciwstawnych ludziom pracy i ich organizacjom politycznym. Nie ma też - wbrew aluzjom jednego z krytyków - żadnego znaczenia ten fakt, iż autor nie umiejscawia akcji sztuki w żadnym konkretnym kraju; jasna kwalifikacja ideowa czyni ewentualną lokalizację geograficzną całkowicie zbyteczną.

Na społeczność gubernatora skonstruowaną według klasycznych wzorów składają się krzykliwa, zróżnicowana a przy tym zjednoczona w dążeniach zasadniczych elita społeczna oraz służąca jej biurokracja. Przez scenę przewija się barwny tłumek karierowiczów, pochlebców i głupawych damulek, jest również obłudny duchowny, są tępi policaje i zżerani przez ambicję młokosi.

Gubernator góruje nad nimi umysłowo, czasem gardzi nimi, ale działa z ich ramienia i w ich interesie. W tym sensie uosabia swoją klasę. Każe strzelać do robotników, bo wymaga tego interes jego klasy. Przechodzi osobiście taką samą ewolucję, jaką przeszła w ciągu pokoleń, w szerszym, historycznym wymiarze, jego klasa - od względnej uczciwości i liberalizmu okresu początkowego do tchórzostwa i terroryzmu okresu upadku. Jego klęska osobista jest miarą upadku moralnego Jego środowiska. Wyrok śmierci, jaki wydał na niego lud, urasta w tych warunkach do rangi symbolu - w osobie gubernatora skazany zostaje "świat, który on reprezentuje i klasa, do której należy". I człowiek i klasa utrzymują się jeszcze przy życiu dzięki oszustwu i samoupodleniu, ale nie ma już wątpliwości, że wyrok, niezależnie od terminu wykonania, jest nieodwołalny.

Widzimy na scenie również tę siłę, która powoła do życia świat nowy, która dokona Wielkiej Przemiany. Jeszcze nie wszyscy robotnicy, nie wszyscy ludzie "z nizin" dojrzeli jednakowo do pełnego zrozumienia rewolucyjnej prawdy i do wyboru rewolucyjnej drogi. Wiadomo jednak, że prędzej czy później do tego dojdzie, bo dojść musi, bo innej drogi nie ma.

JERZY JAROCKI jeszcze raz, potwierdził dowodnie swoją wysoką kulturę reżyserską. Inscenizacja katowicka odpowiada precyzyjnie ideowym i artystycznym założeniom autora dramatu. Inteligentnie zrobione, nieznaczne skróty w tekście, zwłaszcza w ciekawej scenie rozgrywającej się w piwiarni, nadają akcji potoczysty bieg, w niczym nie naruszając intencji dramaturga. Reżyseria Jarockiego odznacza się poza tym płynnym operowaniem bardzo liczną, bo kilkudziesięcioosobowa grupą aktorów (znakomicie wykorzystana głębia sceny), a także trafnym, choć oszczędnym stosowaniem rekwizytu oraz efektów świetlnych i dźwiękowych. Bardzo przypadł mi do gustu pomysł odczytania listu gimnazjalistki do Gubernatora przez megafon. W rezultacie scena ta zyskała dużo na sugestywności.

Nie znaczy to, iż nie można mieć zastrzeżeń, oczywiście subiektywnych, do niektórych fragmentów spektaklu. Osobiście denerwował mnie fakt, że agentowi policji kazano piać dyszkantem i legitymować się przed Gubernatorem i to w miejscu publicznym Wydaje się, iż jest to chwyt banalny i zupełnie me potrzebny, tym bardziej, że autor wyposażył szpicla w taki tekst, który pozwala rozszyfrować go bez trudu. Pewne wątpliwości może również budzić sposób odegrania sceny końcowej, kiedy otoczenie Gubernatora odwraca się od niego. Jest coś niewiarygodnego w zachowaniu się najbliższej rodziny Gubernatora, a zwłaszcza żony, tym więcej, że w pierwszej odsłonie przedstawiono nam ją, jako kobietę czułą i tkliwą, która najprawdopodobniej nie przywiązuje zbytniej wagi do zdarzeń i powikłań ze sfery polityki.

Chcę się wyraźnie zastrzec: przytoczone uwagi krytyczne nie wpływają, w moim przekonaniu, na zasadniczo pozytywną ocenę pracy reżysera, który wspólnie ze scenografem, jako że reżyseria i scenografia wiążą się w "Śmierci gubernatora" w organiczną jedność twórczą, dał spektakl naprawdę dobry i godny uwagi. Wiesław Lange nie potrzebuje reklamy. W omawianym przedstawieniu stworzył on kolejny wzór scenografii śmiałej i prostej, niejako skrótowej, a przy tym bardzo silnie przemawiającej do wyobraźni widza - m. in. dzięki oszczędnie i dyskretnie stosowanym rekwizytom, które w tych warunkach zyskują znaczenie metafory. Dwa akcenty zapisują się szczególnie mocno na ekranie pamięci. Pierwszy, to strzelista, rozświetlona szczelina (w I. akcie), która niby jest wejściem na balkon, a w gruncie rzeczy symbolizuje nieprzekraczalną granicę, punkt styku i starcia dwóch całkowicie przeciwstawnych i walczących ze sobą światów. Drugi akcent wyróżniający się tworzy potężna ściana z falistej blachy w scenie więziennej.

Bardzo ciekawą oprawę muzyczną, zdecydowanie nowoczesna w koncepcji, stworzył Wojciech Kilar. Sęk w tym, iż nie zawsze odpowiadała ona według mnie klimatowi sztuki, udziwniając czasem sytuacje całkowicie jasne.

Z WYRÓWNANEJ obsady aktorskiej na plan pierwszy wysuwa się zdecydowanie Jerzy Kaliszewski, aktor i dyrektor Teatru w jednej osobie, kreujący rolę tytułową. U Kaliszewskiego ceniłem zawsze najwyżej precyzję psychologicznego rysunku i chłodną głębię intelektualną. Dlatego sądzę, iż rola Gubernatora jest jak gdyby napisana dla niego. Kaliszewski sprawił się z trudnym zadaniem znakomicie, jego Gubernator żyje naprawdę, skupia wokół siebie powszechne zainteresowanie, frapuje i złości, wzbudza protest, współczucie i potępienie. Szczególnie imponuje widzowi sposób, w jaki Kaliszewski operuje gestem - oszczędnym, zawsze uzasadnionym, funkcjonalnie i semantycznie. W sumie - kreacja dużego kalibru.

Na krótką chwilę pokazuje się na scenie Bolesław Smela, kreujący postać więźnia-rewolucjonisty. W pamięci widza pozostaje jednak dłużej. Rewolucjonista Smeli, to postać mocno zarysowana, przykład człowieka silnego, zahartowanego, wierzącego bezgranicznie w słuszność swojej idei i swojego powołania, a przy tym całkowicie wolnego od jakiejkolwiek posągowości. Ludzka to postać, przeżywająca wszystko po ludzku; ciekawe studium psychologii lęku przed egzekucją.

Przekonuje również Zbysław Jankowiak w roli Manuela, syna Gubernatora, tworząc typ zimnego, ambitnego młodzieńca, o wszelkich zadatkach na satrapę bez skrupułów. Gubernator ma po stokroć rację, kiedy powiada do syna: Nie chciałbym żyć, gdy ty będziesz gubernatorem.

Spośród ról kobiecych, poza Stanisławą Łopuszańską i Alicją Sędzińską na plan pierwszy wysuwa się czwórka dziewcząt-gimnazjalistek: Aleksandra Górska, Krystyna Tworkowska, Krystyna Moll i Krzesisława Dubiel. Zresztą bądźmy sprawiedliwi - cały zespół jest wyrównany i gra dobrze. Wymieńmy nazwiska: Antoni Fuzakowski, Kazimierz Iwiński, Mieczysław Jasiecki, Eugeniusz Ławski, Jerzy Bielecki, Rudolf Zbrojewski, Piotr Połoński, Stanisław Kossowski, Zdzisław Ichniowski, Jerzy Połoński, Michał Leśniak, Andrzej Antkowiak, Andrzej Ziębiński, Danuta Morawska, Sabina Chromińska, Klementyna Zastrzeżyńska, Michalina Dąbrowska, Romuald Bojanowski, Władysław Przebiński, Stefan Leński, Zygmunt Wilczkowski, Kazimierz Lewicki, Władysław Kozłowski, Maciej Małek, Henryk Maruszczyk, Wojciech Standełło, Julian Kilar.

W programie sztuki, zredagowanym przez Zbigniewa Targosza i solidnie opracowanym graficznie, roi się niestety od irytujących błędów korektorskich, które chwilami odstręczają od czytania.

Krótkie i na pewno niepełne omówienie spektaklu chciałbym zakończyć ponowieniem apelu do miłośników Melpomeny: Zobaczcie koniecznie "Śmierć Gubernatora", na pewno nie pożałujecie!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji