Artykuły

Na scenach śląskich

50 rocznicę zgonu Wyspiańskiego uczciły trzy sceny śląskie: Teatr Śląski w Katowicach (imienia tego właśnie poety) wystawił "Wyzwolenie", a Teatr Zagłębia w Sosnowcu i Teatr Polski Bielsko - Cieszyn - "Wesele". Spektakl bielski był już na łamach "Kuriera Polskiego" omawiany.

Katowicką inscenizację "Wyzwolenia" (Józef Wyszomirski przy współpracy literackiej Zdzisława Hierowskiego) uznać należy za eksperyment śmiały, ale równie udany. Bezlitosne cięcia w tekście (spektakl trwa niewiele więcej ponad dwie godziny!) i szokujące na pierwszy rzut oka odstępstwa od inscenizacji tradycyjnej (jak np. zastąpienie Masek postaciami z "Polski współczesnej", tj. z pierwszego aktu) dały w ostatecznym efekcie klarowną i sugestywną wykładnię dramatu.

"Wesele" w reżyserii Wacława Nowakowskiego i wykonaniu aktorów sosnowieckiego Teatru Zagłębia - to widowisko par exellence tradycyjne i bezpretensjonalne, ale (może dzięki temu właśnie) zupełnie poprawne w interpretacji, czyste w szczegółach inscenizacyjnych i na pewno dobrze spełniające swoje zadanie: popularyzacji arcydzieła polskiej literatury dramatycznej wśród ludności naszego Śląska. W roli Wernyhory święci 50-lecie pracy scenicznej Bronisławy Romaniszyn.

Na małej scenie Teatru Śląskiego w Katowicach widziałem znaną już publiczności warszawskiej sztukę młodego dramaturga angielskiego Johna Osborne'a "Gniew i miłość" (w Teatrze "Ateneum" tytuł jej brzmiał "Miłość i gniew") i również i angielską sztukę "Salon" ("Living room"), której autorem jest znakomity pisarz katolicki Graham Greene. Jeśli chodzi o sztukę Osborne'a - to katowicki reżyser, Jerzy Jarocki nie dopomógł parze głównych bohaterów w scenicznym ujawnieniu ich wewnętrznego dramatu - konfliktu między idealną wizją świata a rzeczywistością - i lepiej wypadły role drugoplanowe w wykonaniu Gustawa Krona (Cliff) i Barbary Wałkówny (Dais Charles). Ta sama aktorka daje wzruszającą kreację młodej, zakochanej w żonatym mężczyźnie i popełniającej samobójstwo dziewczyny w doskonałej sztuce Greene'a "Salon", granej na Śląsku już drugi rok. Nie nowy, ale zawsze aktualny problem obyczajowy nabiera tu wagi i konfliktu filozoficzno-religijnego, którego zresztą Greene w sposób wiążący nie rozstrzyga.

Wystawienie dla publiczności śląskiej brutalnego, patologiczno-naturalistycznego dramatu pisarza włoskiego Ugo Bettiego "Zbrodnia na Wyspie Kóz" wytłumaczyć sobie mogę jedynie przesadnym rozminowaniem kierownictwa Teatru Śląskiego w smaczkach i dreszczykach "nowatorstwa", którego gatunek jest tym razem raczej podejrzany.

Młodzi Ślązacy doznają teatralnych emocji na bardziej pogodnych, katowickich spektaklach "Czerwonego Kapturka" E. Schwartza w przekładzie M. Niewiarowskiego i "Kopciuszka" A. Walewskiego. Ta druga bajka - w pomysłowej reżyserii Edmunda Krona i efektownej oprawie scenograficznej Anny Lecewicz - grana jest również w Częstochowie, odległej obecnie od stolicy Śląska już tylko o jedną godzinę "elektrycznej jazdy".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji