Artykuły

Wina leży nie tylko po naszej stronie

- Długo żyję już na tym świecie, ale takiego desinteressement wobec kultury wyższej i jej potrzeb jeszcze nie doświadczyłam - mówi IZABELLA CYWIŃSKA, reżyser, dyrektor Teatru Ateneum w Warszawie, minister kultury w rządzie Tadeusza Mazowieckiego.

Max Fuzowski: "Kultura finansowana ze środków publicznych winna być apolityczna". Wie pani, czyje to słowa? Izabella Cywińska: Myślę, że wiceprezydenta miasta Poznania Sławomira Hinca. M.F.: Wcale nie. Poznańskich artystów - dyrektorów kilku teatrów, szefów Centrum Kultury Zamek, Galerii Arsenał, czy Estrady Poznańskiej, którzy postanowili wystąpić przeciw Teatrowi Ósmego Dnia i wesprzeć wiceprezydenta, który zganił Ósemki za obronę Janusza Palikowa. Hinc zasugerował nawet, że może zabrać teatrowi dotacje. Profesor Wiktor Osiatyński stwierdził, że po czymś takim wiceprezydent powinien odejść. I.C.: - Gdybym była jego szefem, to bym go zdjęła. Tak jak kiedyś premier Jan Krzysztof Bielecki swojego ministra, który twierdził, że homoseksualizm jest ciężką chorobą. Nie wolno takich rzeczy tolerować, bo to psuje demokrację. Nie ukrywam, że środowisko poznańskie łącznie z bliskim mi Teatrem Nowym, gdzie dwadzieścia parę lat temu zbieraliśmy podpisy w obronie Ósemek, które władza regularnie prześladowała cenzurą, rewizjami, brakiem zezwoleń na granie spektakli, wprowadziło mnie w osłupienie. Przecież Teatr Ósmego Dnia stanął po stronie wolności słowa!

W czasach PRL artyści bronili Ósemek, a dziś popierają władzę i poddają się autocenzurze. Pytanie, w imię czego?

- Chyba w imię świętego spokoju. Teatr jest zależny od mecenasa. Niektórzy, gdy zabiegają o pieniądze albo gdy za wszelką cenę chcą pozostać na stanowisku, podporządkowują się "dobrodziejowi", podpisując haniebne pisma zgodne z jego życzeniem. A pan Hinc chyba nie wie, nie rozumie, co to jest i czemu ma służyć sztuka w wolnym kraju. Z kolei Janusz Wiśniewski, dyrektor Teatru Nowego, też podpisał ten list, a przecież jego ostatnim spektaklom przez cały czas towarzyszy Duch Święty. Jego teatr jest więc też w jakimś sensie polityczny. Polityczny inaczej. Czy zatem dla moich poznańskich kolegów przyklaskujących panu Hincowi niebezpieczny jest każdy teatr ideowy? Tak to zrozumiałam. Cenzurują sami siebie. A przecież teatr jest po to, żeby zmieniać świat poprzez rozmowę jednego wrażliwego człowieka z drugim wrażliwym człowiekiem. Tym z widowni. Chodzi o zmianę ludzkiej mentalności w wolnym kraju, już bez udziału cenzora. Bez cenzury nie mogli się obejść komuniści i naziści. Oni rozumieli, jak bardzo ważny i niebezpieczny jest kontakt człowieka z człowiekiem przez sztukę, literaturę, a nawet muzykę.

W epoce komunistycznej teatry, ludzie sztuki byli jeszcze bardziej uzależnieni od państwowego mecenasa. Ale wtedy środowisko artystyczne stawało murem za artystami.

- Różnie bywało. Byli tacy, którzy ryzykując dorobek całego życia, odważnie podpisywali listy przeciw opresji, ale i tacy, którzy składali podpis pod wszystkim, pod czym im kazano. Dziś podpisują chyba dlatego, że boją się, iż wiceprezydent Hinc odbierze im dotacje. A to przecież chyba niemożliwe. A z jakiej partii jest ten prezydent?

Z Platformy Obywatelskiej.

- Platformerski prezydent karze teatr za to, że popiera Janusza Palikota, posła Platformy? Palikot ma niewyparzoną gębę, to prawda. Mówi rzeczy, których nie powinien powiedzieć, ale też patronuje kulturze, nawołuje do troski o naukę. A to w PO nie takie znowu powszechne.

Janusz Palikot powiedział ostatnio, że gdyby został wicepremierem, to zmieniłby listę lektur. I znów polityk próbuje wejść w strefę kultury. Czy to nie przypomina właśnie działań Sławomira Hinca?

- Albo Romana Giertycha. Giertych ustawiłby wszystkich w mundurkach i kazał czytać Mickiewicza, a Palikot...

A Palikot chce się pozbyć Mickiewicza i dać więcej Gombrowicza. Jest jakaś różnica?

- Tak jak całe moje pokolenie jestem wychowana na Mickiewiczu. Nasi wielcy XIX-wieczni wieszczowie, którzy w latach zaborów walczyli o wolność, byli dla mnie i wszystkich nas, dzieci PRL, wzorem, symbolem czegoś najpiękniejszego, co tylko można sobie wyobrazić. Wiersze Mickiewicza, Słowackiego, Wyspiańskiego recytowało się w stoczni podczas strajków. "Dziady" wyprowadziły ludzi na ulice. Ale to się już skończyło. To jest świat, który dla współczesnych młodych pozostaje hermetyczny, obcy i niezrozumiały. Szczęśliwie skończyły się czasy powstań, walki do ostatniej kropli krwi na barykadzie. Dziś, w czasach pokoju i stabilizacji, patriotyzm wymaga od nas realizowania innych wartości. Martyrologia przeszła do historii. Została nieprzemijalna wartość literacka dzieł wieszczów i ich przesłanie, które powinno brzmieć jak przestroga. Sienkiewicz, który pisał dla pokrzepienia serc moich sfrustrowanych dziadków, nie może kształtować dziś charakterów moim wnukom i otwierać głów młodym. Nie mnie o tym wyrokować, ale sądzę, że nadszedł już czas na zrobienie korekty na listach lektur. Podmiany niektórych pozycji. Starsi muszą się posunąć, ustąpić miejsca młodszym. Wszyscy się nie zmieszczą. Może Palikot jednak ma rację.

Ale czy kulturą naprawdę powinni zajmować się politycy? Dyrektor jednego z łódzkich teatrów opowiadał mi, że prezydent Kropiwnicki kazał mu obsadzić na kierowniczym stanowisku specjalistę od hodowli drobiu. Gdy do władzy doszło PiS, z Opery Narodowej odwołano Mariusza Trelińskiego.

- Byłam ministrem, gdy kulturę oddawaliśmy samorządom. Wiedzieliśmy, że to niebezpieczne. Nie każdy, kogo wybiorą do samorządu, ma od razu kwalifikacje, żeby podejmować decyzje w sprawach kultury. Ale też niedobrze by było, gdyby Warszawa miała decydować o losach np. teatru w Gorzowie. Bo niby dlaczego? Nie ma idealnego rozwiązania. Jak zawsze, wszystko zależy od ludzi. Decydenci kultury też. Taki jest koszt demokracji. Gorzej, kiedy i tam na samej górze, i w samorządach na samym dole nie ma zrozumienia dla roli kultury w budowaniu społeczeństwa demokratycznego. A niestety tak teraz jest. Długo żyję już na tym świecie, ale takiego desinteressement wobec kultury wyższej i jej potrzeb jeszcze nie doświadczyłam. Patrz TVP i jej losy, teatry repertuarowe, które zaczynają dogorywać, i wiele innych znaków na niebie i ziemi, że mimo wysiłków ministra Zdrojewskiego i jego niewątpliwych dokonań musi się zmienić klimat wobec kultury, żeby mogła w sposób godny funkcjonować.

Kiedy w zeszłym roku pojawiła się propozycja byłego ministra Jerzego Hausnera, by urynkowić mechanizmy kultury, to właśnie środowiska artystyczne bardzo głośno się sprzeciwiły. Oskarżamy polityków, ale zmiany w sposobie finansowania teatrów stopowali twórcy, list do prezydenta Hinca pisali twórcy, oni też opowiedzieli się przeciw reformie Hausnera. To twórcy nie rozumieją, że żyjemy w demokracji i kapitalizmie.

- Zgadzam się. Nasze środowisko jest konserwatywne i dosiebne. Ale wina leży nie tylko po naszej stronie. A tak na marginesie: "Wypełnić towarem puste półki po occie przyszło nam łatwo. Zmiana mentalności jest o wiele trudniejsza". Taką obawę dawno temu wyraził mój niemiecki przyjaciel z Hanoweru, dyrektor tamtejszego wydziału kultury. Półki mamy już pełne prawie od 20 lat, ale to, co najważniejsze dla demokracji - zmiany mentalnościowe - nikogo nie zadowalają. O nich decyduje poziom nauki kultury.

HISTORIA PROTESTU

W połowie lipca poseł Janusz Palikot opublikował list, który w jego obronie napisali członkowie poznańskiego Teatru Ósmego Dnia. Była to reakcja na wniosek pochodzącego również ze stolicy Wielkopolski europosła PO Filipa Kaczmarka, który domagał się wyrzucenia Palikota z partii. Po publikacji listu Ewa Wójcik, dyrektor Ósemek, została wezwana na rozmową przez wiceprezydenta Poznania Sławomira Hinca. Jak twierdzi Wójcik, urzędnik sugerował, że w związku z listem może odebrać teatrowi dotacje miejskie. Nieoczekiwanie w sporze między wiceprezydentem i Ósemkami po stronie Hinca stanęli dyrektorzy poznańskich teatrów oraz szefowie Galerii Miejskiej Arsenał, Centrum Kultury Zamek, Biblioteki Raczyńskich i kilku innych artystycznych instytucji. Z kolei w akcie protestu przeciw działaniom władz Poznania Grzegorz Gauden, dyrektor Instytutu Książki, zrezygnował z udziału w radzie wspomagającej miasto w staraniach o otrzymanie tytułu Europejskiej Stolicy Kultury 2016. Janusz Palikot wezwał ostatnio do wykluczenia Poznania z konkurencji o to miano.

mf

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji