Artykuły

Sartre we Wrocławiu

Teatr Polski we Wrocławiu gra "Ladacznicę z zasadami" i "Przy drzwiach zamkniętych" Sartre'a w reżyserii Artura Młodnickiego i oprawie plastycznej Marcina Wenzla. Zawsze szokuje mnie to zestawienie - "Ladacznica" i "Przy drzwiach zamkniętych", pomyłka i autentyczne dzieło, tradycjonalistyczna faktura dramatu oraz forma, która na pewno jest jedną z ciekawszych realizacji sartre'owskiego teatru. Nie lubię "Ladacznicy" - razi mnie u niej przerost intrygi w stosunku do treści intelektualnych, pikanteria i sensacyjność akcji niewspółmierna wobec prostej i właściwie banalnej tezy. Ta słabość dramaturgiczna "Ladacznicy" wre współczesnym teatrze ujawniła się we Wrocławiu nawet w typie inscenizacji, jak gdyby reżyser nie mógł zdecydować się na określony styl przedstawienia, jakby wahał się między drastycznością sytuacji a chęcią możliwie jasnego pokazania idei, sztuki. Całość stała się przez to nazbyt teatralna, a z głównych osób dramatu tylko Bogusław Danielewski grał Freda w sposób zasługujący na wiarę. I byłaby to jedna więcej realizacja

"Ladacznicy", podobna do wielu innych, gdyby nie kawał, jaki teatr wypłatał autorowi: zagrał mianowicie dwie wersje zakończenia; pierwszą niewątpliwie lepszą, bo prawdziwszą, bardziej prawdopodobną, gdzie Fred strzela do Murzyna, po czym wraca do Lizzie, aby ją wynająć na dłużej, i drugą, późniejszą, bardziej agitacyjną, bardziej plakatową, ale dlatego mniej przekonywającą, w jakiej Fred ucieka, a Lizzie, z pistoletem w dłoni, osłania Murzyna, gotowa strzelać do każdego z napierającego tłumu, kto wyciągnąłby rękę, aby go skrzywdzić. Zmienia się ideologia sztuki. Zmienia się ocena i sylwetka człowieka, zmieniają się założenia. Tylko dlaczego zmieniają się in minus, przesuwając się od prawdy ku nieprawdopodobieństwu, od rzeczywistości ku intencji? Sartre'owska problematyka wyboru żyje przecież w obydwu wersjach. Czyżby jaskrawość tezy naprawdę była ważna?

Zupełnie inna jest druga jednoaktówka. Tu już nie tyle sprawa wolności wyboru w sartre'owskim "teatrze sytuacji", ale problem oceny znajduje się w centrum uwagi. Metafora sztuki zamyka w sobie tę część filozofii autora, która zajmuje się zagadnieniami wolności człowieka i jego relacji wobec drugich, autonomii istnienia, bytu, świadomości - dalej: oceny przez innych. Gra pozorów i prawdy, nikczemność i fikcja, określa nas i wyznacza nasz los, nasze samopoczucie, o ile wolność nasza zostaje zaprzepaszczona, a osąd innych przeniesiony ponad własną ocenę, wartości. "Piekło ze sztuki "Przy drzwiach zamkniętych" jest piekłem w pełni życia, naturalnym sposobem przeżywania uczuć w stosunkach międzyludzkich" (Francis Jeanson). Jest to obnażenie człowieka przez ostateczność, powolne rozpuszczanie pozorów, zewnętrznej fasady, oficjalnej wersji, tego, czym być pragniemy, na rzecz tego, czym jesteśmy. Na dnie pozostaje tylko strach, nikczemność, pustka - odbite w nieubłaganych oczach naszych sędziów.

Rozgrywa się to w czterech zamkniętych ścianach, wobec trzech osób, skazanych na siebie przez wieczność. "Piekło - to są inni". I oto spełnia się. Wyzwolona zostaje sieć lęków i pożądań,- do głosu dochodzi natura człowieka, łaknąca pozorów, zbyt słaba na prawdę i męstwo. Rozpościera się przed nami metaforyka i poetyka tej sztuki, pełna swoistego czaru, intelektualnej powściągliwości, zwięzłości psychologicznej formuły. Poetyka trafnie przekazana przez teatr - ironiczny, oszczędny, metaforyczny, łączący rozsądne udziwnienie z prawdą namiętności, lęków i pożądań. Jasność i ironia przedstawienia są zasługą reżysera - jego tkanka dramatyczna - aktorów. Wyjątkowo plastycznie, z pełnym dystansem i prawdą przeżyć grają swe rolę Ewa Szumańska, Zdzisława Młodnicka, Jerzy Adamczak, Juliusz Grabowski. Prezentują aktorstwo najbardziej chyba odpowiednie dla tego typu teatru - aktorstwo intelektualnego niedopowiedzenia. Kształtują swoje postacie jakby na odległość - podobnie jak porusza się lalka w teatrze kukiełek. A równocześnie ileż w nich siły dramatycznej, ile wyrazu, ile znakomitej obserwacji.

Przedstawienie - w przeciwieństwie do "Ladacznicy" - posiada swój ton. Jest to ton intelektualnej aluzji, klimat czystej, klarownej, racjonalistycznej metafory - jakże rzadkiej i cennej w teatrze.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji