Artykuły

Jak powstają przeboje

Jerzy Jurandot to wielka postać przedwojennej kabaretowej Warszawy. Autor tekstów takich szlagierów jak: "Ada, to nie wypada", "Nie kochać w taką noc to grzech", "Jak za dawnych lat". W 1957 roku przestał być kierownikiem artystycznym warszawskiego Teatru Syrena. Co robić z wolnym czasem? Pisać - prapremierę operetki Jerzego Jurandota i Marka Sarta "Miss Polonia" w Operetce Warszawskiej wspomina Adam Halber w Angorze.

Miał pomysł na libretto operetki. Młoda polska artystka po sukcesach w kraju udaje się do Paryża, aby zrobić szybką i łatwą karierę. Tam zderza się z twardą kapitalistyczną rzeczywistością. Zostaje oszukana, doznaje rozczarowania i wraca tu, gdzie jest u siebie. Całość nazwał "Miss Polonia" i szkic utworu złożył w Ministerstwie Kultury.

Ówczesna władza z sympatią spoglądała na rodzime próby tworzenia, jak byśmy dziś powiedzieli, zagranicznych "formatów". Co prawda słowo "musical" było niechętnie widziane, ale eufemistyczna "operetka", i to w dodatku przedstawiająca historię odpowiadającą linii partii, była przedsięwzięciem na tyle bezpiecznym, że minister kultury nie tylko projekt zaakceptował, ale w dodatku postanowił wyprawić jego twórców w delegację do... Paryża.

- Jedźcie, towarzysze - miał powiedzieć. - Nasyćcie się klimatem, atmosferą, poznajcie branżę, żeby potem oddać w waszym dziele to, czegoście się tam napatrzyli

Piszę "twórców", bowiem Jurandot zaproponował współpracę Markowi Sartowi i oto w końcówce lat pięćdziesiątych obaj znaleźli się w stolicy Francji, aby, jak życzył sobie minister, "sycić się, chłonąć" i przede wszystkim przywieźć interesujące, nieodbiegające od światowych standardów propozycje. I przywieźli. Jak zwykle zadziałał paryski genius loci.

- Chodziliśmy po kabaretach i rewiach - wspomina Marek Sart - poznaliśmy gwiazdy francuskiej estrady, byliśmy podejmowani przez Gilberta Becaud. Im bardziej zbliżał się termin powrotu, tym bardziej się głowiłem nad motywem przewodnim. No i wreszcie pewnego dnia w taksówce narodził się pomysł

- "Daj mi szybko coś do pisania" - mówię do Jurka. Jurandot palił "Wawele", luksusowe papierosy w kartonowym pudełeczku wielkości małej tabliczki czekolady. No i na tym pudełeczku zanotowałem pomysł na piosenkę "Każda miłość jest pierwsza". Po powrocie do kraju, już przy fortepianie, całość skończyłem, a Jerzy napisał tekst w najlepszym stylu przedwojennej rewii.

Mówiąc szczerze, końcowy efekt mocno pachniał naftaliną. Na usprawiedliwienie trzeba dodać, że miał być pierwszą polską premierą wystawianą w Operetce Warszawskiej.

Owa prapremiera miała miejsce w styczniu 1961 roku. Mimo zatrudnienia ówczesnych gwiazd, Elżbiety Ryl-Górskiej i Mieczysława Wojnickiego, przedstawienie zrobiło klapę. Krytycy podkreślali miałkość fabuły, staromodną inscenizację, a publiczność jakoś nie walczyła o bilety.

Mimo to już rok później reżyser Stanisław Bareja zgłosił do Komisji Oceny Scenariuszy libretto "Miss Polonia". Miał już na koncie jeden film zrobiony przy współpracy Jurandota i Sarta. "Mąż swojej żony" cieszył się wielką frekwencją, choć nieprzychylną krytyką. Nie inaczej było teraz. Podczas obrad komisji krytykowano słabość scenariusza, na co Jurandot miał odpowiedzieć: "Całą moją ambicją... było ciekawe i niebanalne podanie piosenek... Tak te piosenki wplątałem, że one posuwają całą akcję naprzód i to było moim kluczem do zrobienia tej historii". Niestety, piosenki były słabe. To znaczy słabo brzmiały, ale jak miały brzmieć, skoro były pisane na symfoniczną orkiestrę i operetkowe głosy? O ich urodzie widownia miała przekonać się sześć lat później, kiedy film noszący teraz tytuł "Przygoda z piosenką" trafił na ekrany.

Wydobył tę urodę aranżer Leszek Bogdanowicz. - Zwrócił się do mnie z propozycją współpracy - wspomina Marek Sart. - Miał to szczęście, że będąc w Londynie, kupił książkę "Sztuka aranżacji" Henry'ego Manciniego. To była wówczas, u nas niedostępna, biblia współczesnej instrumentacji. Z gotowymi przykładami rozwiązań, ściągawkami, podpowiedziami. No i Bogdanowicz wiedział, jak to wykorzystać.

Powstała nowa jakość muzyczna, choć filmu i tak uratować się nie dało, i to mimo udziału takich gwiazd jak Bohdan Łazuka, Pola Raksa, a nawet Irena Santor. Ale to właśnie pani Irena zaśpiewała tę zapisaną na pudełku "Waweli" piosenkę "Każda miłość jest pierwsza", a jej treść, choć utrzymana w przedwojennym stylu, do dziś zdaje się krzepić zakochanych.

PS Od p. Karoliny Gurazdy otrzymałem oryginalny program z Operetki Warszawskiej. Gdyby nie jej pomoc, zabrakłoby w tym felietonie wielu szczegółów. Dziękuję.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji