Artykuły

Nie podoba się? To trudno

- To nie festiwal gwiazd, ale raczej obóz pracy. Czułem się zahukanym, zaszczutym gościem, który musi się gdzieś odwracać, gdzieś iść, coś zrobić. Bez przerwy byłem na celownikach aparatów panów fotografów, których po prostu wpuszczano wszędzie. Czasami miałem wrażenie, że do łazienki wejdą - mówi BORYS SZYC m.in. o festiwalu w Międzyzdrojach.

Rafał Bryndal: Usiądziemy gdzieś? Czy będziemy tak chodzić?

- Pospacerujmy tak jak Holoubek i Konwicki.

Ja mam okulary, to wiadomo, kim chciałbym być. O, fajny piesek za nami chodzi? Twój?

- Znaleźliśmy go na Mazurach. Dwa miesiące prosiliśmy gospodarzy, żeby go nam dali.

Nazwałeś go jakoś filmowo?

- Gremlin.

Ilu masz znajomych na Facebooku?

- Pięć tysięcy. Tyle tylko, bo więcej na prywatnym profilu nie można mieć.

Po co ci aż tylu?

- Uznałem, że to świetny sposób na informowanie o tym, co się właśnie robi. Dzięki temu wszyscy, którzy figurują jako moi znajomi na Fejsie, dowiadują się w tym samym czasie, że np. jutro jest premiera w Teatrze Współczesnym.

Czyli nie przerażają cię nowe technologie?

- Mnie?! Chyba żartujesz. Ja to uwielbiam. Wiesz przecież, że jestem gadżeciarzem.

Jaki sprawiłeś sobie gadżet w te wakacje?

- Głośniki z diamentową membraną. Ściągnięte z Abbey Road. Na tego typu głośnikach nagrywali Beatlesi.

Będziesz na nich puszczał swojego ulubionego Michaela Jacksona?

- Oczywiście, ale głównie ulubione filmy. Mam to szczęście, że mogę realizować marzenia. Chciałem zawsze usiąść w prawdziwym kinie domowym. Ogromna kanapa i ekran na strychu. Właśnie urządzanie czegoś takiego udało mi się prawie doprowadzić do końca.

Miałeś czas? Bo w tym roku udzielałeś się towarzysko. Na przykład w Międzyzdrojach...

- Tak. Od tego roku mam tam swój gadżet, czyli odcisk dłoni w alei gwiazd.

Nie miałeś ochoty czegoś innego odcisnąć?

- To akurat, o czym myślałem, odciskaliśmy później na plaży.

A jakie masz refleksje po tym festiwalu gwiazd?

- Dla mnie to nie festiwal gwiazd, ale raczej obóz.

Obóz kondycyjny?

- Raczej obóz pracy. Czułem się zahukanym, zaszczutym gościem, który musi się gdzieś odwracać, gdzieś iść, coś zrobić. Bez przerwy byłem na celownikach aparatów panów fotografów, których po prostu wpuszczano wszędzie. Czasami miałem wrażenie, że do łazienki wejdą.

Międzyzdroje to takie mianowanie na gwiazdę.

- Możesz, bracie, teraz jechać do Międzyzdrojów i włożyć swoją dłoń w moją dłoń...

Myślisz, że się zmieści?

- Jasne. Popatrz tylko na twoje rączki i na moją dłoń. Jestem w końcu silny.

Ale zarost masz już trochę inny....

- Chodzi ci o wąsik? To teraz, patrząc na naszego prezydenta, ozdoba na czasie.

Mówię o fryzurze. W jakich się czujesz najlepiej?

- W takich jak teraz. Nie na łyso, ale krótko.

Czy jak człowiek jest ogolony na łyso, to budzi się w nim agresja?

- Nie. Przy kręceniu "Wojny polsko-ruskiej" [Borys Szyc grał tam dresiarza Silnego] we mnie nic takiego się nie rodziło.

A gdzie najlepiej odpoczywasz?

- Tutaj, na Saskiej Kępie. Tu w zasadzie jest wszystko. Nawet plaża jest.

A poza tym?

- Grecja. Mykonos...

Z twoją cerą to się chyba nie opalasz?

- Dlaczego nie...

Lubisz tak leżeć na słońcu plackiem?

- Uwielbiam.

I się smarujesz?

- Tak.

Reżyser Jacek Borcuch opowiadał mi, że pamięta faceta, który smarował się ropą, chcąc być strzaskany na mahoń.

- Na heban chyba. Jeszcze tego nie próbowałem.

A nowa rola wymaga opalenizny i rzeźby ciała?

- Czy ja wiem? Ułan jest generalnie w mundurze.

Ułan?

- Tak, bo to film o wojnie polsko-bolszewickiej. Była wojna polsko-ruska, więc ciągle mam do czynienia z Ruskami. Ale zawsze tak nie będzie, bo za rok mamy kręcić film o odsieczy wiedeńskiej.

I zawsze w filmach taki bitny jesteś?

- Tym razem będę hetmanem.

Teatr, film, śpiewanie... Cały czas tak zaiwaniasz?

- Robię to wszystko nadal, tyle że nie biorę kilku rzeczy naraz. Nie gonię już jak kiedyś.

Podobno nagrywasz film za granicą?

- W listopadzie jadę do USA. To nowa produkcja Grześka Hajdarowicza z Garym Oldmanem.

Znasz nasze i ich metody pracy. Dajemy radę?

- Nie ma porównania. Szybko się orientujesz, że nie ma sentymentów. Film i muzyka to potężny przemysł z ogromnym budżetem, odprowadzają gigantyczne podatki. Tutaj show-biznes to ciągle zabawa, a tam fabryka. Ale to nie ma samych plusów.

To znaczy?

- Zanika gdzieś pierwiastek ludzki. Brakuje luzu. Nie ma miejsca na improwizację, lekkie szaleństwo.

Masz przemożną chęć występowania. Nagrałeś nawet płytę... Czy to komuś się w ogóle podoba?

- Trzeba by popytać słuchaczy, ale ja się z tym czuję świetnie. Jeśli komuś to się nie podoba, to trudno. To odskocznia, te bezpośrednie reakcje, gdy stoisz przed publicznością. Zawsze marzyłem, żeby pracować z muzykami, którzy na scenie grają, patrząc sobie w oczy, jakby mieli jakąś specjalną wiedzę.

A kto jest dla ciebie aktorskim autorytetem?

- Janusz Gajos. Ta fascynacja trwa od lat. Marzę, by z nim pracować. Ciągle czekam.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji