Artykuły

Wizerunek człowieka spełnionego

Najpierw pojawia się ból głowy, kończyn i ogólne osłabienie. Potem dochodzą zaburzenia snu, wypadanie zębów, zaniki pamięci i zmiany w osobowości. To objawy zatrucia oparami prawdziwej rtęci. Wiersze z "Rtęci" - najnowszego zbioru poezji wrocławskiego aktora i poety Bogusława Kierca - można wchłaniać i smakować w dowolnych ilościach - pisze Ewa Orczykowska w Gazecie Wyborczej - Wrocław.

Kolejne książki poetyckie i role teatralne Kierc kolekcjonuje z równą intensywnością. Grał w teatrach w Wałbrzychu, Poznaniu, a od końca lat 60. przede wszystkim we Wrocławiu. Bywał Franzem Kafką i Głodomorem ze sztuk Różewicza, szekspirowskim Błaznem, Pukiem czy Montecchim, by w końcu - w ostatniej jak dotąd i jednej z najlepszych kreacji - wcielić się w zagubionego Króla Leara. Poważnych filmowych przygód nie miał wielu. Pierwszą - w wieku 22 lat - była rola Krzysztofa Cedry w legendarnych "Popiołach" Andrzeja Wajdy. Sam również tworzył spektakle. Ale 67-letni dziś Kierc jest nie tylko aktorem Wrocławskiego Teatru Współczesnego, reżyserem w bielskim Teatrze Lalek "Banialuka" i wykładowcą na wrocławskiej PWST, lecz także znawcą poezji Rafała Wojaczka i autorem blisko trzydziestu tomów wierszy.

Jak twierdzi, te dwie dziedziny życia - aktorstwo i poezja - wzajemnie zazębiają się i uzupełniają. Pierwsza jest dla niego po prostu "byciem człowiekiem". Choć nie od zawsze: ponoć jako młodzieniec w ogóle nie myślał o występach na scenie. Wcześniej pojawiła się u niego miłość do słowa - debiut poetycki zaliczył mając zaledwie kilka lat, pisząc śmiały, jak na swój wiek, erotyk, skierowany do dziewczynek, które podglądał nad rzeką. "To mój najlepszy utwór" - mówi dziś przekornie. "Rtęć" nazywa najbardziej radykalnym z wszystkich swoich zbiorów poezji. Powodów ku temu jest wiele: począwszy od kompozycji (pierwszy raz utwory układają się w tryptyk), a skończywszy na tematyce. Bardziej uważny czytelnik skojarzy tytuł tomiku nie tylko z trującą substancją, ale z innym jeszcze wyrazem - o podobnym, jak zwraca uwagę autor, brzmieniu - śmierć. To celowy zabieg, jednak Kierc do starzenia się i umierania podchodzi optymistycznie - kres życia jest dla niego po prostu momentem przejścia w inny stan ducha. A także inny stan ciała, bo autor zwraca uwagę również na postępujące w nim z wiekiem zmiany fizyczne. Widać to choćby w zamykającym "Rtęć" wierszu "Kamień i laur", gdzie przywołuje sen, będący spotkaniem dwóch postaci: "smarkacza w majtkach" i "starego pryka". "Byłem zmuszony uznać taki zarys siebie" - pisze.

Przyglądając się jego utworom - zarówno z najnowszego, jak i z poprzednich tomów - nie sposób nie zwrócić też uwagi na ich brzmienie. Kierc, z racji bycia aktorem, dużą wagę przywiązuje do melodyjności tekstu. Często bawi się zbitkami głosek: "Szemrzenie rzeki, śnieżenie przejrzystej ściany powietrza " - zaczyna jeden z wierszy. Dzięki temu, nawet tych niełatwych w odbiorze jego tekstów, można słuchać, choćby tylko dla samej przyjemności słuchania.

Afirmacja życia przy jednoczesnej świadomości przemijania i akceptacji śmierci składają się w "Rtęci" na wizerunek człowieka ukształtowanego i spełnionego.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji