Artykuły

High tech politics

Zaproszony do Wilna, by zrealizować rosyjską operę, Mariusz Treliński przeniósł akcję "Borysa Godunowa" w czasy współczesne. Reżyserowi dopomogła tu historia. W tydzień po wileńskiej premierze w Rosji odbyły się wybory prezydenckie, będące w istocie upozowanym na demokrację, operowym aktem przekazania władzy. Ta koincydencja terminów przesądziła o odbiorze przedstawienia, które stało się głosem w bieżącej, politycznej kwestii. Kilka scen - jak otwierające akt pierwszy starcie demonstrantów z policją czy następująca chwilę później intronizacja Borysa - dawało poczucie bolesnej aktualności.

Świadoma tego dyrekcja opery nie zaprosiła na premierę rosyjskiego ambasadora. Gdy po trzech pierwszych przedstawieniach "Godunow" wróci do repertuaru, a stanie się to nie wcześniej niż za pół roku, jego aktualność nie będzie już tak uderzająca.

"Godunow", w zamierzeniu autora, to opera nietypowa: konsekwentna w odejściu od tradycji włoskiego bel canto, w związku z czym pozbawiona arii, w których miejsce kompozytor umieścił recytatywy i monologi, z silnie wyeksponowanym chórem.

"Borys Godunow" jest dziełem w pełni autorskim. Modest Musorgski oparł napisane przez siebie samego libretto na poemacie Puszkina. Dla Musorgskiego było to dzieło życia. Jego tworzenie, a potem wieloletnią walkę o wystawienie, przypłacił alkoholizmem i przedwczesną śmiercią. "Godunow" jest w istocie makbetowskim dramatem o nieprawnie i krwawo zdobytej władzy, a także o jej utracie - równie krwawej. Inscenizacja wileńska oparta jest na pierwszej wersji dzieła, datowanej na rok 1871 - i pierwotnie odrzuconej przez moskiewski Teatr Maryjski - bez dodanego później aktu polskiego i wątku Maryny Mniszchówny. Tym samym Treliński wybrał do realizacji dzieło zdominowane przez role męskie, pozbawione wątku miłosnego, brutalne w swym jawnym cynizmie.

Konsekwencją tego wyboru był kostium współczesnej gry o władzę, w który przyodział swą wileńską inscenizację reżyser.

Zaznaczmy, że nie jest to pierwsze ujęcie dzieła Musorgskiego odwołujące się do czasów dzisiejszych. W zeszłym roku rosyjski reżyser Jurij Aleksandrow we wrocławskiej Hali Ludowej posadził bohaterów tejże opery przed telewizorem, a w niedawnej inscenizacji madryckiej odziany w szary garnitur Godunow upozowany został na prezesa korporacji.

Przed przystąpieniem do prób Treliński poznał wszelkie dostępne inscenizacje "Borysa", co pozwoliło mu ostatecznie odrzucić tradycyjne ujęcie tematu, jak też uniknąć nawiązań do cytowanych realizacji w stylu moderne. Kilkumiesięczne przygotowania do premiery osiągnęły intensywność treningu maratończyka. Reżyser, acz obdarzony już przez naturę wielką energią, tuż przed premierą wzmacniał kondycję intensywnymi marszobiegami w suwalskich lasach. Te treningi miały się wkrótce przydać w trakcie codziennych wielogodzinnych prób w wileńskim teatrze.

Litewski Narodowy Teatr Opery i Baletu w Wilnie jest sceną o tradycji sięgającej lat dwudziestych ubiegłego wieku, a w ostatnim czasie bardzo przychylnej nowym prądom, które uosabiają zaproszeni do współpracy twórcy tej miary co Robert Wilson czy Francesca Zambello. Otwarci na pomysły cudzoziemskich realizatorów, gospodarze sceny zaprosili teraz Mariusza Trelińskiego.

Jak zawsze w inscenizacjach Trelińskiego, wielką rolę odgrywa strona wizualna, o którą zadbał międzynarodowy dream team. Wśród nich przede wszystkim główny rozgrywający, scenograf Boris Kudlička, stały partner Trelińskiego w jego operowych eskapadach. Tym razem nad sceną od pierwszych chwil dominują kolosalne ruchome płaszczyzny, złożone ze multiplikowanych prostokątów o dynamicznych, zrytmizowanych podziałach. Ich zaskakująca mobilność przynosi silne dramatyczne efekty, jak te, gdy w scenach otwierających akt pierwszy na scenę wlewa się rozgorączkowany tłum poprzedzony silnym snopem światła.

W przedstawieniu Trelińskiego karczma na granicy staje się przydrożną agencją towarzyską, kremlowskie narady odbywają się w podziemnej sali konferencyjnej, gdzie monitorowany jest układ sił na świecie, a finałowa rozgrywka Dymitra z Borysem toczy się w studiu telewizyjnym i przybiera formę emitowanego na żywo reality show, w którym władca wybierany jest w powszechnym głosowaniu telewidzów.

Spontaniczny entuzjazm młodszej publiczności zaludniającej jaskółki wzbudziły, pojawiające się w tej scenie, trzy długonogie blondynki, które wcieliły się w sterujące nastrojami widowni hostessy. Jak słuszny był to zabieg reżyserski, wykazało zakończenie przedstawienia, kiedy to owacje dla zgrabnych modelek przewyższyły swą intensywnością brawa kwitujące występ Edema Umerowa, odtwórcy roli tytułowej.

W chłodnych przestrzeniach futurystycznego teraz, wykreowanego konsekwentnie przez Kudličkę, mocnym akcentem zaznaczyła postaci dramatu odpowiedzialna za kostiumy Magdalena Musiał. Wielką zaletą jej kreacji było mocne zindywidualizowanie postaci, w tym również chóru, który pełni u Musorgskiego ważną rolę zbiorowego bohatera. Dodajmy: świetnie brzmiącego w interpretacji litewskiego zespołu. Współczesne stroje natychmiast typizują pojawiających się na scenie śpiewaków w bardzo realistycznym ujęciu, gdzieniegdzie tylko przełamanym ironią, jak w sobolej czapie bojara, dodanej Szujskiemu do świetnie skrojonego fraka.

Osobną rolę odgrywają przygotowane przez Jacka Porembę i Krzysztofa Rudza projekcje filmowe, które w drugim akcie komentują akcję czy to przez obrazy Placu Czerwonego, czy też montaż scen z "Pancernika Potiomkina" Eisensteina.

Do ostatnich chwil reżyser zmagał się z technicznymi problemami - tak reżyserii świateł (której autorem jest holenderski realizator Marc Heinz), jak i w pracy orkiestry. Ta, prowadzona przez młodego dyrektora muzycznego Opery Robertasa Servenikasa, miała na próbach kłopoty z tempem i głośnością, szczęśliwie przezwyciężone na premierze.

Publiczność wileńska przyjęła koncepty Trelińskiego z nieskrywanym zaskoczeniem. Wypowiadane półgłosem komentarze towarzyszyły kolejnym odsłonom, a w potoku szeptów wybijało się często powtarzane słowo "radikal". Spokój zachował tylko czekający obok mnie na spóźnioną żonę przedsiębiorca, który zasnął jeszcze w czasie uwertury. Obecny na premierze wybitny litewski reżyser Oskaras Korsunovas, pokoleniowo i estetycznie bliski Trelińskiemu, skomentował pracę swego polskiego kolegi jednym zdaniem: "Czułem się dziś tak, jakbym oglądał własne przedstawienie".

Treliński przygotował rzecz w swoim rozpoznawalnym od pierwszej sceny stylu - śpiewacy swą akcentowaną grą oddają stany emocjonalne bohaterów, sceny zbiorowe uderzają intensywnością, oparta na materiałach high tech scenografia zawsze służy budowie sfery symbolicznej, przez swą estetyczną przenikliwość obezwładniającą widza. Treliński zamyka każdą scenę w mocnym kadrze i wzmaga napięcia wewnątrz tej statycznej konstrukcji.

Mimo różnych zabiegów reżysera, sceny zbiorowe nie do końca utrzymują tę intensywność. Treliński jest bowiem mistrzem dramatycznej redukcji. W jego przedstawieniach najlepiej udają się sceny dwu-trzyosobowe, gdzie protagoniści mają do dyspozycji tylko siebie, osamotnionych w zmaganiu z losem na tle zimnej, obojętnej scenerii.

Wileńskie przedstawienie odwiedziła liczna delegacja z Warszawy złożona z ludzi mediów i branży. Symboliczna była obecność obecnego szefa Opery Narodowej Janusza Pietkiewicza, z którym to w konflikcie rozstał się Treliński, odchodząc ze stanowiska dyrektora artystycznego stołecznej sceny operowej.

Warszawa obecnie straciła szansę na zbudowanie nowoczesnego teatru operowego. Na "uwolnieniu" Trelińskiego korzystają natomiast sceny w światowych metropoliach. Przed Wilnem był Wrocław ("Król Roger"), w kwietniu Tel Aviv ("Madame Butterfly"), w lecie Sankt Petersburg ("Król Roger" i "Łucja z Lammermoor") i Edynburg ("Król Roger"), a w późniejszym terminie Bratysława ("Orfeusz i Eurydyka"). Czekają zaproszenia do Stanów Zjednoczonych i nagranie DVD z Anną Netrebko.

W tym samym czasie i z podobnych powodów rozwija się europejska kariera Warlikowskiego i Jarzyny. Paradoksalnie z powodu warszawskich intryg i niemożności polscy reżyserzy weszli w krwiobieg sztuki światowej.

Maciej Chmiel - krytyk muzyczny i producent telewizyjny, jeden z trójki prowadzących program kulturalny "Łossskot" w TVP 1.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji