Artykuły

Nikt nie da ci zginąć

W marcowym numerze "Teatru" opublikowaliśmy tekst Pawła Płoskiego "Alternatywy cztery". Autor prezentował w nim paradoksalną sytuację teatrów niezależnych: władze cieszą się z ich bujnego rozwoju, ale tej radości nie towarzyszy przemyślana strategia współpracy. Nadal głównymi beneficjentami

publicznych środków są teatry samorządowe czy państwowe. W tej sprawie wypowiedzieli się Iza Natasza Czapska ze stołecznego Ratusza; Piotr Duda, dyrektor Centralnego Basenu Artystycznego w Warszawie; i Paweł Szkotak, dyrektor dwóch teatrów: niezależnego Biura Podróży i publicznego Polskiego w Poznaniu.

Siłą artykułu "Alternatywy cztery" jest obraz niezwykle malowniczej i różnorodnej warszawskiej sceny teatralnej. Autor zwrócił uwagę na bujny rozwój teatrów niezależnych, na dobrobyt, w jaki opływają młodzi dramaturdzy, na sowicie wynagradzanych młodych reżyserów. Celnie dostrzegł ożywczy nurt, jakim jest współpraca artystów scen instytucjonalnych z grupami offowymi. Cieszy też, iż zauważa on, że "bez wsparcia publicznego (dotacji samorządowych i ministerialnych - przyp. INC) nie byłoby tylu kwitnących teatrów niezależnych". A jednak, mimo tak budującej, optymistycznej wymowy tego artykułu, jest w tym tekście element go osłabiający - silna, zaskakująca u młodego dziennikarza - tęsknota za socem, wyrażona choćby w poincie: "Ktoś będzie musiał rozwiązać nierówność w dostępie do publicznych dotacji. I dopiero wtedy nastąpi prawdziwa reforma teatrów". To błąd w myśleniu, który na szczęście w coraz mniejszym stopniu dotyka twórców kultury offowej. Młodych twórców.

Najczęściej postawę "należy mi się" spotyka się u starszej generacji - "Dostawałem od miasta dotację przez ostatnie piętnaście lat, to teraz też powinienem dostać". Proste pytanie brzmi: A niby dlaczego? Miasto nie jest zobowiązane wspierać teatrów offowych, tylko dlatego, że one są. Ale... może je wspierać i robi to coraz chętniej, organizując między innymi konkursy - ostatnio: na trzyletnie granty dla teatrów nieinstytucjonalnych oraz na realizację prestiżowych festiwali i przeglądów artystycznych o zasięgu międzynarodowym i ogólnopolskim. Gdyby chcieć zapewnić bezpieczeństwo finansowe wszelkim grupom teatralnym działającym w Warszawie i okolicach - co zdaje się postulować Paweł Płoski, pisząc o braku gwarancji na otrzymanie co roku dotacji - mielibyśmy około dwieście-trzysta teatrów instytucjonalnych. W większości z nich bardzo szybko zamarłoby życie. Bowiem to, co charakterystyczne dla kultury offowej, to jej niezależność od miasta, zmieniających się rządów i garniturów za biurkiem. To stymulująca presja, by utrzymać się na powierzchni dzięki swej sile artystycznej, zdolności przyciągania widza, niesłabnącej kreatywności i pasji - bez oglądania się na miejską kasę. To wybór. Dla nas jest jasne, że jeśli zrobimy zły spektakl, to nie będziemy go pokazywać, bo nie da nam przetrwać - mówi Aldona Machnowska-Góra z Teatru Konsekwentnego, który przez lata utrzymywał się z biletów, a na produkcję premiery przeznaczał kilkaset złotych.

Jeden z liderów wiodącego warszawskiego teatru nieinstytucjonalnego, by wyprodukować kolejny spektakl, wziął nań kredyt. I o takim teatrze można powiedzieć, że jest teatrem prywatnym, wspieranym także przez miasto. Ze zdumieniem przeczytałam jednak w artykule Pawła Płoskiego, że prywatnymi teatrami są także Komuna Otwock, Studio Teatralne Koło czy Laboratorium Dramatu.

W żadnym wypadku nie jesteśmy teatrem prywatnym - śmieje się Marta Wójcicka ze Studia Teatralnego Koło - Bez dotacji miasta, utrzymując się z samych biletów, nie dalibyśmy sobie rady.

Podobnie, jak pozostałe z wymienionych przez autora scen. Czego najlepszym przykładem jest sytuacja LD, zawieszającego działalność na czas, gdy pieniądze się kończą. Chcąc utrzymać scenę Tadeusza Słobodzianka w jak najlepszej formie, miasto przyznało Laboratorium dofinansowanie na najbliższe trzy lata, co pozwoli mu na płynne funkcjonowanie i rozwój. Zabiega też o rozwiązanie trudnej sytuacji lokalowej, w jakiej znajduje się teatr przy Olesińskiej. Bo na to zasługuje. I to jest podstawowe kryterium, które powinno towarzyszyć dyskusjom nad losem tej czy innej grupy offowej. Sam fakt, że przechadzasz się po mieście na szczudłach nie jest podstawą do pobierania stałej pensji z kasy miasta. Jeśli pójdą za tobą ludzie - nikt nie da ci zginąć.

Iza Natasza Czapska - główny specjalista do spraw teatru w Biurze Kultury Urzędu m. st. Warszawy. Wcześniej recenzentka teatralna "Życia Warszawy".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji